Damian Durkacz – czas jeszcze bardziej będzie pracować na moją korzyść
- Byłem w bardzo dobrej formie i blisko zdobycia olimpijskiej kwalifikacji, ale czas jeszcze bardziej będzie pracować na moją korzyść – mówi Mistrz Polski kategorii 63kg Damian Durkacz, którego jedno zwycięstwo dzieliło od wyjazdu do Tokio.
Wczoraj Międzynarodowy Komitet Olimpijski podał, że w porozumieniu z japońskim rządem i organizatorami podjął decyzję o przesunięciu Igrzysk w Tokio z 2020 roku (24 lipca – 9 sierpnia) na 2021 rok. Według najnowszych informacji zawody mogą odbyć się wiosną przyszłego roku.
- Liczyłem się z przełożeniem Igrzysk Olimpijskich i myślę, że to słuszna decyzja z uwagi na zdrowie sportowców. Dodatkowo kolejny rok przygotowań wyjdzie mi tylko na plus – powiedział 21-letni Damian Durkacz, przebywający na domowej kwarantannie po powrocie z turnieju kwalifikacyjnego w Londynie.
Pięściarz Concordii Knurów miał w ubiegłym tygodniu stoczyć jak dotąd najważniejszą walkę w karierze z Węgrem Milanem Fodorem. Stawką był awans do ćwierćfinału wagi 63kg i jednocześnie, co najbardziej istotne, zapewnienie sobie prawa udziału w Igrzyskach w Tokio. Dzień przed pojedynkiem zawody przerwano z powodu zagrożenia koronawirusem.
- Wtedy pomyślałem, że raczej Igrzyska odbędą się w przyszłym roku. Żalu nie czułem, bo wydaje mi się, że wyjdzie mi to na plus. Nabiorę większego doświadczenie bokserskiego. Jestem młodym chłopakiem, organizm mężczyzny rozwija się do 23. roku życia. Przemyślałem tę sytuację i doszedłem do wniosku, że będę za rok lepiej przygotowany. Czas jeszcze bardziej będzie pracować na moją korzyść – dodał.
Z pewnością w walce Damiana Durkacza z Milanem Fodorem nie było zdecydowanego faworyta i to Polak, jako pierwszy z kadry Biało-Czerwonych, mógłby cieszyć się z olimpijskiego biletu.
- O rywalu mogę powiedzieć, że jest w moim zasięgu, odpowiednia taktyka oraz przygotowanie i wygrana jak najbardziej po mojej stronie. Szkoda, że nie doszło do tego pojedynku, bowiem w Londynie czułem się świetnie fizycznie i psychicznie. Ale tak musiało być najwyraźniej – przyznał Mistrz Polski z turnieju w Opolu.
Po powrocie z Wielkiej Brytanii cała polska ekipa została poddana domowej kwarantannie.
- Potrwa to do 1 kwietnia. Trochę ciężko jest, ale robię sobie dwa treningi dziennie. Jeden, żeby się spocić, drugi – siłowy. Trzeba ćwiczyć i jakoś to będzie. Zdrowia należy pilnować – powiedział Damian Durkacz, który pierwszą walkę w angielskim turnieju wygrał walkowerem z urodzonym w Afganistanie, a startującym w barwach Reprezentacji Uchodźców Faridem Walizadehem.
- Warunki w domu do treningu każdy ma takie jakie ma, czyli raczej niespecjalne, ale dobrze wiemy jakie mieli je gladiatorzy, którzy potem niesamowitym sercem wykazywali się we wspaniałych bojach – dodał reprezentant Polski.