- Władze Polskiego Związku Bokserskiego zadbały, byśmy mogli w pełni zrealizować nakreślony program przygotowań, grono sponsorów na czele z firmą Suzuki czy wojskiem bardzo nas wspiera pozwalając na komfort pracy, dzięki czemu, jako sztab szkoleniowy mogliśmy się skupić na wypełnianiu swoich zadań, czego mamy efekty – mówi Karolina Michalczuk, trenerka olimpijskiej reprezentacji Polski w boksie kobiet.
W piątek w uroczystym ślubowaniu w Centrum Olimpijskim wzięło 4 naszych pięściarzy, którzy zdobyli kwalifikację na Igrzyska w Tokio - Sandra Drabik (51 kg), Karolina Koszewska (69 kg), Elżbieta Wójcik (75 kg), Damian Durkacz (63 kg). W sobotę Biało-Czerwoni polecieli z Warszawy do stolicy Japonii.
Od Igrzysk w Londynie w 2012 roku, kiedy do programu Igrzysk włączono boks kobiet, w gronie olimpijczyków w tej dyscyplinie sportu była dotąd tylko jedna reprezentantka Polski Karolina Michalczuk.
- Jestem dumna, że po raz drugi przyszło mi składanie ślubowania olimpijskiego, bo zaszczytem i życiowym marzeniem dla każdego człowieka związanego ze sportem jest uczestniczenie w tej szczególnej imprezie. Kiedy trzy lata temu obejmowałam kadrę, w naszym środowisku panowało przekonanie, że świat nam odjechał i poziomem już odstajemy od tych najlepszych. Trzeba więc było pokazać, że jesteśmy narodem walecznym i jeśli stworzone zostaną odpowiednie warunki do pracy, to potrafimy dołączyć do najlepszych - mówi najbardziej utytułowana w historii polskiego boksu olimpijskiego zawodniczka, mistrzyni m.in. świata i dwukrotnie Europy.
W swoim debiucie w Londynie, dokąd jak sama mówi jechała po medal, już w pierwszej walce trafiła na pięciokrotną wówczas mistrzynię świata Hinduskę Mary Kom, która choć dwukrotnie powinna być liczona, po wyrównanym pojedynku, zdaniem fachowców godnym finału, uznana została zwyciężczynią. Niewykluczone, że to przeżycie miało istotny wpływ na decyzję Karoliny Michalczuk o poświęceniu się pracy szkoleniowej.
- Kiedy ja boksowałam było kilka tylko wybitnych zawodniczek, jak choćby Irlandka Katie Taylor, a teraz poziom wśród kobiet bardziej się wyrównał, nie ma tych wyjątkowo wybitnych, natomiast wiele jest już takich, które z dobrej strony pokazały się w różnych międzynarodowych zawodach i każda, która startuje w igrzyskach myśli o medalu. Bardzo się cieszę, że na pięć kategorii, aż w trzech w Tokio wystąpią, te z którymi współpracuję. Solidnie przepracowałyśmy okres przygotowań do tego najważniejszego startu i jestem pewna, że Sandra, Karolina i Ela godnie zaprezentują się, są w dobrej dyspozycji, mają spore doświadczenie, ale to wszystko zweryfikuje ring. Dużo zależeć też będzie od losowania. Tu szczęście również jest potrzebne - dodała trenerka kadry narodowej.