- Poczyniłam duże postępy i wciąż się rozwijam, a to dopiero początek mojej sportowej drogi. Myślę już tylko o kwietniowych Mistrzostwach Świata Juniorek w Kielcach – mówi Barbara Marcinkowska (Pomorzanin Toruń), medalistka Mistrzostw Europy w kategorii kadetek i juniorek.
Po zdobyciu srebrnego medalu ME Kadetek w wadze 75 kg w 2019 roku w Rumunii, niedawno pięściarka z Torunia zdobyła brąz podczas ME Juniorek w Czarnogórze. W półfinale kategorii 69 kg przegrała minimalnie 2:3 z późniejszą złotą medalistką Rosjanką Anastasiią Kholuevą.
- Gdybym dziś ponownie stanęła z nią do walki, z pewnością boksowałabym inaczej, od początku bardziej odważnie i z większym ryzykiem. Po powrocie do domu kilka razy oglądałam półfinał z rywalką z Rosji i mam swoje przemyślenia. Kiedy opadły emocje łatwiej było o analizę pojedynku. Zawsze jest tak, że przy bardzo wyrównanej walce można było zrobić coś lepiej, więcej. Pierwsza runda była zbyt ostrożna, obie czekałyśmy aż druga zada pierwszy cios, by móc skontrować. Później z trenerami zmieniliśmy taktykę i szło mi lepiej. Ale w rewanżu jeszcze więcej bym atakowała – przyznała Barbara Marcinkowska.
Reprezentantka Polski na kartach dwóch sędziów wygrała po 29:28, zaś trzej pozostali przyznali zwycięstwo Anastasii Kholuevej.
- Werdykt mógł pójść w obie strony, ale niestety w ocenie sędziów trochę mi zabrakło do zwycięstwa. Opinie trenerów były podobne, aby wygrać trzeba pokazać dużą przewagę przy wyrównanej walce. Ale wszyscy szkoleniowcy, i z reprezentacji i z klubu byli dla mnie ogromnym wsparciem – dodała zawodniczka, której głównym szkoleniowcem w kadrze narodowej jest Tomasz Dylak, a w Pomorzaninie Kamil Gorząd.
Zapewne Barbara Marcinkowska ma czego żałować, bowiem w finale Anastasiia Khouleva pokonała wyraźnie Ukrainkę Annę Sezko 5:0. Półfinał polsko-rosyjski zasługiwał na miano walki o złoto.
- Walki w turniejach mistrzowskich w Rumunii i Czarnogórze dużo mnie nauczyły. Jestem coraz lepszą pięściarką i cieszę się, że wkrótce bardzo ważny cel do zrealizowania – marzę o medalu Mistrzostw Świata Juniorek w Kielcach. Wiem, że w Budvie byłam blisko finału, może czegoś więcej, ale w kwietniu następne wielkie wyzwanie sportowe – przyznała.
Barbara Marcinkowska mówi, że poprzedni rok z powodu koronawirusa był pełen niepewności, momentami zwątpień, ale nie brakowało motywacji do ciężkiej pracy. – Ważne, że ciągle była nadzieja na start w ME w Budvie. A potem wyruszyłam do Czarnogóry zdobyć złoto i nadal uważam, że stać mnie było na krążek z najcenniejszego kruszcu.
Zaraz po MEJ zawodniczka Pomorzanina Toruń wywalczyła złoto Mistrzostw Polski Juniorek w Sokółce. Na Podlasiu kolejno wygrała z Martyną Bielawą w ćwierćfinale, Roksaną Lechoszest w półfinale oraz Julią Michałek w finale.
- Zawsze na takich imprezach czuję lekki stres, wszyscy we mnie wierzą, a to już wiele dla mnie znaczy. Nie chcę nikogo rozczarować, boksuję jak najlepiej potrafię i przy tym nigdy nie lekceważę żadnej przeciwniczki. W ringu robię swoje, a efektem było złoto – podkreśliła.