Mirosław Nowosada - chylę czoła przed Masternakiem, zaciekawił mnie Durkacz
- Chylę czoła przed Mateuszem Masternakiem za wyniki wśród zawodowców i wierzę w jego sukcesy na olimpijskich ringach. Zaciekawił mnie także młody Damian Durkacz – mówi Mirosław Nowosada, jeden z najlepszych polskich bokserów pierwszej dekady tego wieku.
Pięściarz z Białegostoku już dawno zakończył karierę, ale cały czas interesuje się boksem olimpijskim i śledzi poczynania kadry narodowej.
- Chylę czoła przed Mateuszem Masternakiem za wyniki wśród zawodowców i wierzę w jego sukcesy na olimpijskich ringach. Raz z nim sparowałem, jest ode mnie dziewięć lat młodszy, dlatego to była krótka potyczka na moją korzyść. Później wspaniale się rozwinął, a jak będzie w kwalifikacjach olimpijskich? Ma dużą muskulaturę, wolno się rozkręca, więc dodatkowy rok do igrzysk może być z korzyścią dla niego w walkach trzy razy trzy minuty. Ja też uwielbiałem strategiczne rozgrywanie walk, a miałem jeszcze gorzej, gdyż rundy były dwuminutowe. W takim czasie trzeba się prać z rywalem, nie ma czasu na odrabianie strat itd. - powiedział Mirosław Nowosada, który był 7 razy Mistrzem Polski Seniorów.
Były reprezentant Biało-Czerwonych bardzo pochlebnie wypowiadał się nie tylko o walczącym w RUSHH Kielce Mateuszu Masternaku, ale także o Damianie Durkaczu z Concordii Knurów.
- Zaciekawił mnie także młody Damian Durkacz, którego widziałem na turnieju Stamma. Bardzo ładnie walczył i sądzę, że ma duże szanse na Tokio. Jeszcze zdobędzie doświadczenia, poza tym co istotne kwalifikacje organizuje Międzynarodowy Komitet Olimpijski, co może mieć wpływ na sprawiedliwsze sędziowanie. Na pewno będę trzymał kciuki za wszystkich chłopaków, bo medal olimpijski przydałby się boksowi – przyznał Mirosław Nowosada, który 4 razy z rzędu, w latach 1999-2002, wygrywał turniej im. Feliksa Stamma.
Na krajowych i międzynarodowych ringach białostoczanin toczył zacięte boje z medalistami olimpijskimi oraz Mistrzostw Świata i Europy. - Tych nazwisk wielkich pięściarzy było mnóstwo, m.in. złoty medalista igrzysk w Atenach i najlepszy technik greckich zawodów Bachtiar Artajew, wicemistrz olimpijski z Sydney i były mistrz świata Marian Simion oraz Adnan Catic znany pod nazwiskiem Felix Sturm. Z nimi przegrywałem, ale wygrałem np. Jackiem Badou, Sebastianem Żbikiem – oni byli mistrzami świata wśród profesjonalistów. Pokonałem także Jeana Pascala, który obecnie jest zawodowym czempionem.
Mirosławowi Nowosadzie nigdy jednak nie udało się stanąć na podium MŚ czy ME, nie pojechał również na igrzyska olimpijskie, chociaż walczył o wyjazd do Sydney, Aten i Pekinu.
- Chyba miałem pecha, jeśli chodzi o największe imprezy. Zaczęło się od MŚ juniorów na Kubie, gdzie po bardzo długiej podróży dolecieliśmy w środku nocy, rano było ważenie, a w godzinach popołudniowych walka. Wygrałem ten pojedynek, ale odpadłem w następnej rundzie. W seniorach też nie osiągnąłem wielkich sukcesów, a jeśli chodzi o kwalifikacje olimpijskie nigdy nie byłem w dobrej formie. Przed Sydney walczyłem o miejsce w kadrze z Robertem Gortatem, ale żaden z nas nie zdobył kwalifikacji (startował w Sewastopolu i Tampere). Przed Atenami trener Ludwik Buczyński proponował mi wybór 69 kg lub 75 kg, ale wtedy popełniłem błąd i zdecydowałem się na niższą kategorię (wystąpił w Płowdiw i Baku) – przyznał.
Po raz ostatni walczył o IO w Pekinie. W zawodach kwalifikacyjnych w Atenach odpadł w pierwszej rundzie. - Trzy tygodnie wcześniej dotarłem do finału turnieju Stamma, w którym przegrałem ze świetnym Rosjaninem Matwiejem Korobowem. Po zawodach w Warszawie musiałem poddać się laserowemu zabiegowi oka, potem miałem przerwę w treningach i niestety znów się nie udało pojechać na igrzyska. Widocznie nie było mi to pisane.